Bogate landy nie chcą dłużej utrzymywać biedniejszych, przynajmniej tak jak do tej pory
Dlaczego Bawarczyk czy mieszkaniec Kolonii miałby być inaczej traktowany niż Berlińczyk – w ten sposób uzasadnia Markus Soeder szef bawarskiego resortu finansów opór swego landu przeciwko janosikowemu. Süddeutsche Zeitung dotarł właśnie do przygotowywanych wspólnie przez Bawarię i Hesję dokumentów, w których oba landy uzgodniły treść skargi konstytucyjnej oraz propozycje zmiany całego systemu transferów finansowych z bogatych landów do biednych.
Kosztuje on Bawarię miliardy euro. W zeszłym roku było to dokładnie 3,66 mld. Prócz Bawarii janosikowe płacą jeszcze Hesja (1,8mld) Badenia -Wirtembergia (1,7mld) oraz Hamburg (62 mln.) a także Nadrenia Północna Westfalia w śladowych ilościach.
Pieniądze te trafiają do kas pozostałych landów, w zdecydowanej większości na obszar byłego NRD. Sam zjednoczony Berlin otrzymuje w ostatnich latach mniej więcej 3 mld euro rocznie finansując m.in. bezpłatne przedszkola co wywołuje oburzenie Bawarczyków, gdyż nie jest tak nawet w bogatej Bawarii. — Dlaczego na nasz land przypadać musi połowę całej sumy janosikowego? — pyta premier Seehofer. — Wystarczy sięgnąć do art. 107 konstytucji gdzie jest zapisane, że wysokość odpisów na pomoc innym landom uzależniona jest od potencjału gospodarczego — odpowiada burmistrz Berlina Klaus Wowereit. Ale Berlin otrzymał już od czasu zjednoczenia Niemiec ponad 40 mld. euro z tytułu janosikowego. I jest faktycznie bankrutem z długami sięgającymi 60 mld. euro co jak na land zamieszkały przez 3,7 mln. osób jest kwotą gigantyczną.