Obstrukcję ze strony władz Bawarii ostro skrytykował unijny komisarz ds. energii Guenther Oettinger. Przypomniał, że w ciągu kilku najbliższych lat w Bawarii zostanie wyłączonych kilka dużych elektrowni jądrowych. “Linie przesyłowe są potrzebne, i to zaraz” – powiedział polityk CDU.
Szef klubu parlamentarnego partii Zielonych Anton Hofreiter nazwał Seehofera “tchórzliwym populistą”. Premier Nadrenii-Palatynatu Malu Dreyer (SPD) przypomniała, że decyzja o rozbudowie sieci przesyłowych zapadła z udziałem Bawarii w izbie wyższej parlamentu – Bundesracie. Postawa władz w Monachium może wywołać zamęt i niepewność wśród obywateli – ostrzegła.
Dziennik “Die Welt” tłumaczy zmianę stanowiska Bawarii mającymi odbyć się w tym landzie w marcu wyborami samorządowymi. “Seehofer najchętniej zamknąłby osoby planujące trasy energetyczne w klasztorze trapistów do czasu, gdy wygra wybory samorządowe i do Parlamentu Europejskiego” – pisze komentator. Po wyborach Seehofer z pewnością zmieni znów zdanie, gdyż Bawarii już teraz brakuje energii elektrycznej – czytamy w “Die Welt”.
Rząd niemiecki zdecydował w 2011 roku – po katastrofie w japońskiej elektrowni atomowej Fukushima – o zamknięciu do 2022 roku wszystkich elektrowni atomowych i przejściu na odnawialne źródła energii. Wąskim gardłem systemu energetycznego jest brak połączeń z północy, gdzie znajduje się większość farm wiatrowych, na uprzemysłowione południe kraju. Niewydolność niemieckiego systemu ma też niekorzystny wpływ na polską sieć energetyczną.